Quantcast
Channel: Blog Piotra Kuczyńskiego
Viewing all articles
Browse latest Browse all 44

Janet Yellen i czwarty kwartał pomagają bykom

0
0

  Wrzesień kończył bardzo zły dla giełd akcji trzeci kwartał. Był to też miesiąc, w którym większość ruchów cen aktywów zależała od tego, co zrobi Fed i co powie Janet Yellen, szefowa Fed..

  W połowie miesiąca dowiedzieliśmy się, że Fed stosunkiem głosów 9:1 pozostawił stopy procentowe bez zmian. Na koniec roku oczekiwana wysokość stóp zmniejszyła się z 0,62 na 0,4 proc., czyli praktycznie oczekiwana jest jedna podwyżka w tym roku. Fed najwyraźniej przejął się sytuacją globalną. Chiny i ich problemy oczywiście nie zostały wymienione, ale mogły być (praktycznie z pewnością były) jedną z przyczyn leżących u podstawy takiej decyzji.  

  W komunikacie opublikowanym po posiedzeniu znalazło się bardzo dużo mówiące zdanie: „rozwój finansowej i gospodarczej sytuacji globalnej może nieco hamować aktywność gospodarki [w domyśle gospodarki USA] i prawdopodobnie zwiększać będzie nadal presje na obniżenie inflacji w krótkim terminie”.  

  Jeśli chodzi o nowe prognozy to mediana prognoz członków FOMC pokazuje, że gospodarka w tym roku wzrośnie nieco mocniej niż oczekiwano – o 2,1 proc., ale w 2016 i 2017 roku prognozy zostały obniżone. Szefowa Fed na swojej konferencji prasowej brzmiała „gołębio” mówiąc o inflacji i o zagrożeniach zewnętrznych.  

  Mnie ta ocena szefowej Fed zaniepokoiła. Uważałem, że podwyżka stóp i danie sygnału, że do kolejnej w tym roku nie dojdzie byłoby prezentem dla byków. Rynki nie miałyby już czekającego straszaka i mogłyby rozpocząć kończące trzeci kwartał „window dressing”. Najbardziej niebezpieczne było przyznanie, że sytuacja globalna szkodzi USA, ale przecież tak naprawdę to jest truizm. Inwestorzy jednak się tego wystraszyli i indeksy spadały.  

  Najwyraźniej Fed się tej reakcji przestraszył. Janet Yellen miała tydzień po zakończeniu posiedzenia FOMC publiczne wystąpienie na University of Massachusetts. Oczekiwano, że nie powie nic nowego, ale okazało się, że postanowiła „wyprostować” przekaz płynący z komunikatu FOMC. Stwierdziła, że „Większość uczestników posiedzenia, łącznie ze mną, obecnie przewidują wstępną podwyżkę stóp w tym roku, po którym nastąpi stopniowe zacieśnianie polityki monetarnej”.  

  Tak więc Yellen dała znać, że jednak Chin i globalnych zawirowań nie boi się tak bardzo jak oczekiwano tego po posiedzeniu FOMC. Teoretycznie Europa i USA powinny się ucieszyć – coś w końcu już wiemy – jedna podwyżka w tym roku, a potem zobaczymy. Prawdę mówiąc reakcja spadkami indeksów na pierwotny komunikat FOMC była tak samo mało logiczna (choć przewidywalna) jak i szalone wzrosty indeksów europejskich po tej wypowiedzi szefowej Fed.  

  Pewne jest tylko jedno – że Fed traci wiarogodność dając mieszane sygnały. Pewne jest też to drugie – w Chinach sytuacja jest skomplikowane i nawet Fed nie wie jak to wpłynie na gospodarkę globalną. Z tego zaś wynika, że zarówno komunikat FOMC jak i wypowiedzi Yellen nie mają żadnego, praktycznego znaczenia. Mają tylko znaczenie psychologiczne. 

  Prawdziwy przełom po tym wywołanym wypowiedziami szefowej Fed, miał miejsce na rynkach dokładnie w ostatni dzień kwartału. Eksplozja popytu na akcje w Azji w Europie stworzyła taki nastrój, że indeksy na Wall Street i na GPW musiały mocno wzrosnąć. Wyjaśnienie takiego optymizmu jest chyba tylko jedno. To nie jest prawda, co wydaje się nasuwać na pierwszy rzut oka, że tak działał ostatni dzień kwartału i klasyczne windows dressing. To był i tak kwartał spisany na straty – jeden z najgorszych od wielu lat. Wydaje się, że gracze gremialnie podzielali moją opinię, zgodnie z którą czwarty kwartał ma szanse być bardzo dobry.  

  Rynkowi należy się odreagowanie po spadkach, nastroje inwestorów są najgorsze od 15. lat (tak złe nastroje zazwyczaj poprzedzają zwyżki), jesień – zima to nie jest dobry okres dla imigracji, zbliża się koniec roku i walka o premie w funduszach inwestycyjnych. Skoro tak myślała większość to nie czekano na początek nowego kwartału – zaczęto kupować już w ostatnim dniu kwartału starego. Potem zwyżki były kontynuowane. Z tego wszystkiego zachowanie rynków wynika, że indeksy będą rosły o ile rozwój sytuacji na Bliskim Wschodzie nie wystraszy graczy. 

   Na razie rynki kompletnie nie przejmują tym, co dzieje się w Syrii i Iraku, a to może w każdej chwili przerodzić się w coś bardzo groźnego. Z jednej strony mamy Rosję, siły Baszara el-Asada, wojska Iranu (szyici) i Kurdów. Mówi się też, że Irak może poprosić o pomoc Rosję. Z drugiej strony są USA, Turcja (czyli kraje NATO) i sunnici (Arabia Saudyjska i kraje Zatoki Perskiej).  

  Teoretycznie wszyscy walczą przeciwko Państwu Islamskiemu, ale praktycznie koalicja rosyjska zwalcza wszystkich przeciwników Asada, w tym również (jak potwierdził senator McCain) wyszkolone przez CIA siły anty-asadowskie. Sytuacja wybuchowa. Przy zachowaniu wszelkich proporcji można mówić o czymś podobnym do bałkańskiego kotła przed I. wojną światową.  

  Daleki jestem od straszenia III. wojną światową, co robi wiele mediów, ale nie ulega wątpliwości, że byle incydent (a USA odmówiły współpracy z Rosją w wymianie danych wywiadowczych) może się przerodzić w zamieszanie, które bardzo się nie spodoba rynkom finansowym (ale podniesie ceny ropy i złota). Z całą pewnością sytuacja grozi wojną religijną między sunnitami i szyitami. Czymś, co też się nie spodoba rynkom i na wiosnę doprowadzi do ruszenia uchodźczego tsunami. Uważam, że to, co się dzieje w Syrii i Iraku trzeba bardzo dokładnie śledzić.  

  Sytuacja GPW jest bardziej skomplikowana niż Wall Street i giełd strefy euro. U nas obozowi byków szkodzą zbliżające się wybory parlamentarne. Nie zdziwię się jednak, gdyby tuż przed wyborami popyt zaatakował, bo zarządzający funduszami mogą przeprowadzić przedstawione poniżej rozumowanie.  

  Jeśli obecna opozycja parlamentarna nie obejmie władzy to zagrożenia (szczególnie dla sektora finansowego) znikną, a wtedy akcje banków będą bardzo niedowartościowane. Jeśli opozycja wygra to objęcie rządów (jak zwykle) zamieni najbardziej niebezpieczne pomysły na umiarkowanie niebezpieczne, a to też pomoże sektorowi finansowemu, który ma przecież olbrzymi wpływ zarówno na indeksy jak na nastroje na całym rynku.  

  Trzeci wariant jest bardzo niebezpieczny (podtrzymanie obietnic wyborczych), ale rozważanie takiego scenariusza chyba nie jest na poważnie przeprowadzane, bo doprowadziłoby do zwału sektora bankowego. Każdy trzeźwieje obejmując rządy. Z pewnością zagranica będzie czekała na wykrystalizowanie się sytuacji.


Viewing all articles
Browse latest Browse all 44

Latest Images

Trending Articles